BEACH BODY PRZEZ CAŁE ŻYCIE – o różnicach w budowie ciała i tkance tłuszczowej (gościnnie Kamila Wrzesińska z zielonytalerz.pl)

Sezon na bikini trwa już niemal cały rok (bo na bilboardach w centrach miast krzyczą jak nie bikini, to bielizna), a wraz z nim utrzymują się nasze obawy i niepokój dotyczący wyglądu naszego ciała. 

Ciało jest tą częścią nas, którą jako pierwszą „prezentujemy” światu (zanim damy się lepiej poznać ) i wyłączną fizyczną „formą”, jaką przybraliśmy. Ciało jest ważne – tylko nasze i jedyne na całe życie. Chciałabym, żebyśmy spróbowali spojrzeć na nie łaskawszym okiem i z innej perspektywy.

Żyjemy w iluzorycznym świecie, w którym ciała fizyczne, niedoskonałe i nietrwałe z natury, zostały zastąpione przez zdjęcia ciał zawsze pięknych i młodych. Standardy dotyczące wyglądu, niemal każdego aspektu naszej cielesności, są wyśrubowane tak mocno, że nie sposób im sprostać. Ten pęd do doskonałości jest źródłem ciągłej frustracji, poczucia winy i wstydu, a także braku samoakceptacji. 

Jest czymś co odbiera nam radość życia i wolność wyrażania siebie. Na szczęście przy odrobinie świadomego wysiłku poznawczego możemy temu zaradzić i wyznaczyć normy zgodne z naszymi wartościami i naturą.

Kluczem do samoakceptacji jest samoświadomość.

Zacznijmy od zauważenia tego, że każdy z nas dysponuje innym materiałem genetycznym, że mamy odmienne uwarunkowania.

Wyróżniamy trzy podstawowe typy budowy ciała (tzw. somatotypy), a podtypów jest niemal tyle co ludzi na świecie. Nie da się zaprzeczyć, że jesteśmy różni, jak więc możemy oczekiwać, że będziemy na plaży prezentować się jednakowo?  To od genów zależy struktura naszego kośćca i tkanki mięśniowej, a także predyspozycje do magazynowania tłuszczu w określonych rejonach ciała. To nasze stałe cechy fizyczne.

W 1940 roku naukowiec William Sheldon wyróżnił i opisał podstawowe somatotypy:

endomorficzny, czyli krępą budowę ciała z silnym rozwojem narządów wewnętrznych, obfitą tkanką tłuszczową i twarzą o miękkich rysach,

mezomorficzny – atletyczną budowę ciała z silnym układem kostno – mięśniowym

oraz ektomorficzny, czyli delikatną, smukłą sylwetkę, o długich kończynach i zwykle płaskiej klatce piersiowej.

Choć z endomorfika ektomorfika nie będzie, a różnice w naszej budowie ciała są faktem i nie pozostaje nam nic innego jak ów fakt zaakceptować, to warto pamiętać, że pierwotną naturą każdego z nas jest prawidłowa masa ciała, a geny „nadbagażu” nie usprawiedliwiają.

Kiedy możemy stwierdzić, że zgromadzone w komórkach tłuszczowych zapasy energii, przewyższają potrzeby naszego ciała?

Wtedy, gdy poziom tkanki tłuszczowej wykracza poza granice normy. Jej zakres uwzględnia szczęśliwie naszą różnorodność i mieści się w dość szerokim przedziale od 8 do 20% u mężczyzn oraz od 18 do 30% u kobiet. Zarówno wartości poniżej jak i powyżej normy są niebezpieczne dla zdrowia.

Po co nam tłuszcz?

Tłuszcz podskórny chroni nas przed nadmierną utratą ciepła, a okołonarządowy stabilizuje narządy wewnątrz ciała i chroni je przed urazami mechanicznymi. Poza tym tkanka tłuszczowa pełni dwie zasadnicze funkcje. Jedną z nich jest magazynowanie energii zapasowej, a także uwalnianie jej do krwi wtedy, gdy jest organizmowi potrzebna i to ta rola, z którą kojarzymy ją najczęściej. Drugą, mniej popularną, choć niezwykle ważną funkcją tkanki tłuszczowej, jest produkowanie i uwalnianie hormonów oraz innych biologicznie czynnych substancji, tak zwanych adipokin (na dzień dzisiejszy wiemy o istnieniu ponad 600 różnych związków!), które biorą udział w regulacji łaknienia i sytości, w procesach zapalnych, reakcjach immunologicznych, rozwoju miażdżycy i cukrzycy typu II. Tkanka tłuszczowa, za ich pośrednictwem, komunikuje się z mózgiem, wątrobą, trzustką i innymi narządami. Aż ciężko uwierzyć w to, ile tam się dzieje!!!

Przerost komórek tłuszczowych prowadzi do ich dysfunkcji. Spada wydzielanie związków (cytokin) przeciwzapalnych, wzrasta natomiast prozapalnych, co skutkuje zmniejszeniem wrażliwości tkanek na działanie insuliny, a także uszkodzeniem nabłonka naczyń krwionośnych i rozwojem płytki miażdżycowej.

Jak już wcześniej wspomniałam, nie tylko nadmiar tkanki tłuszczowej jest problemem zdrowotnym. Zbyt niski poziom prowadzi do równie niekorzystnych zmian w funkcjonowaniu absolutnie całego organizmu. Dochodzi do zaburzeń hormonalnych (zaburzenia miesiączkowania, płodności), immunologicznych (wyższa podatność na infekcje, alergie i inne choroby autoimmunologiczne), zmniejszenia gęstości kości, a także zaburzeń snu i funkcji poznawczych.

Sprawność organizmu w dużym stopniu zależy właśnie od masy tkanki tłuszczowej, a jej zbyt niski lub za wysoki poziom to dla nas ogromny przewlekły stres fizyczny (komórkowy).

Mam nadzieję, że mając tę świadomość, poczujemy potrzebę troski o siebie i odkryjemy jak wielkim przywilejem jest zdrowie. Może uda nam się przekierować uwagę z wyglądu naszego ciała na jego funkcjonalność, co z automatu obniży poziom frustracji i niezadowolenia, a może nawet skasuje listę kompleksów. Gdy przestajemy walczyć z ciałem (kilogramami, cellulitem, rozstępami, zmarszczkami i innymi „niedoskonałościami”), a zaczynamy o nie dbać, kończy się problem z motywacją. Zdrowy styl życia staje się naszą naturą, a lepszy wygląd – miłym „efektem ubocznym”.

Pamiętajmy też, że piękno tkwi w oczach patrzącego i gdybyśmy tylko spojrzeli na siebie tak, jak patrzymy na tych, których kochamy i darzymy sympatią, zobaczylibyśmy w lustrze zupełnie co innego. Możemy odkryć inny wymiar piękna i dostrzec atuty, których posiadaczami jesteśmy. Choć pewnie dla części z Was, zabrzmi to zbyt patetycznie, to nie omieszkam napisać, że ciało każdego z nas, niezależnie od wszystkiego, jest zadziwiającym i fascynującym cudem, zawsze gotowym na plażę i miłą bieliznę. Nie pozwólmy narzuconymi z zewnątrz, a zasilanymi głosem wewnętrznego krytyka, standardom urody, odebrać nam radości i przyjemności z odpoczywania, podróżowania, plażowania, ruchu i po prostu bycia w ciele. 

POWIĄZANE ARTYKUŁY

Facebook
Twitter
LinkedIn
Email