Czasami zdarza się tak, że jakaś nieokreślona, ale mocarna i niezdrowa siła wewnętrzna, ciąży w stronę pozostania w domu, niewychodzenia na spotkania i izolowania się. Masz tak czasem, ninja? Albo nawet częściej niż czasem?
To najczęściej trauma i dawne zranienia trzymają nas w izolacji, zamrożeniu, i niechęci do spotkań ze światem. Doskonale wiem o czym mówię, bo sama wykonałam ogromną pracę, żeby nauczyć się rozpoznawać & wychodzić z tego stanu i bardzo dobrze go znam (a kiedy mam tzw. gorszy czas, to okresowo skłonność do izolowania się, przy jednoczesnej tęsknocie za bliskością, wraca i konieczna jest wtedy świadoma i czasami niekomfortowa praca nad własnym układem nerwowym…)
Specjalista od dziecięcej traumy dr Bruce D. Perry twierdzi, że jednym z pierwszych pytań, jakie zadaje swoim pacjentom jest prośba o wymienienie przyjaciół.
Okazuje się, że zarówno dzieci cierpiące z powodu traumy, jak i ich rodzice mają nadwątlone więzi z innymi (lub nie mają ich wcale). A integralną częścią i zarazem przejawem procesu zdrowienia jest gotowość na tworzenie więzi.
Głęboko w nasze DNA wpisana jest potrzeba bycia z innymi. Tę śmiałą hipotezę potwierdzają badania mózgu, które (w superuproszczeniu, wystarczającym dla naszej ninja-wiedzy) wskazują na aktywację lewej kory przedczołowej i lewego ciała migdałowatego przy wchodzeniu w interakcje z ludźmi.
Co to dokładnie znaczy..?
Jak tłumaczy John B. Arden w książce Neuronauka w Psychoterapeutycznym Procesie Zmiany, prawa i lewa przednia część naszego mózgu odmiennie przetwarzają emocje.
Prawa kora przedczołowa związana jest z unikaniem i zamykaniem się w sobie, łączy się z uczuciami negatywnymi, a nadaktywność prawego ciała migdałowatego wiąże się z zaburzeniami lękowymi. Z kolei lewa kora przedczołowa odpowiada za działania aktywne, konfrontacyjne i związana jest z emocjami pozytywnymi. A aktywność lewego ciała migdałowatego wiąże się z bodźcami przyjemnymi i zmniejszeniem nasilenia depresji.
Kiedy bardziej aktywna jest strona prawa, niż lewa mamy skłonność do doświadczania większego lęku, izolacji i depresji. W naszym interesie leży więc uaktywnienie lewej strony. Możemy zrobić to sami, między innymi właśnie poprzez wchodzenie w relacje.
W psychoedukacji osób, które wychodzą z umiarkowanej lub lekkiej depresji, oraz w profilaktyce nawrotów depresji kładzie się ogromny nacisk na wychodzenie do ludzi (mimo tego, że dla osób depresyjnych jest to nieprzyjemne i trudne). Tylko w taki sposób można pomóc mózgowi się przebudować i częściej aktywować lewą korę przedczołową.
Najwyższy czas skorzystać z tej neuropsychologicznej wiedzy, że relacje nas wzmacniają.
Przyjrzyj się temu ile czasu i energii poświęcasz budowaniu i utrzymywaniu bliskich relacji?
- Ile masz wokół siebie osób na których możesz polegać?
- A może czujesz, że masz coś do zrobienia w tej kwestii…?
Być może w pracy ze swoim układem nerwowym pomoże Ci ten fantastyczny (przerobiłam!) zeszyt ćwiczeń.
A być może warto pomyśleć o wsparciu psychoterapeutycznym?
Na koniec polecam jeszcze jedną praktyczną książkę:
Chociaż teoria poliwagalana nie jest akceptowanym modelem w neuronauce społecznej, to okazuje się, że opisane w niej interwencje znakomicie działają na układ nerwowy: kojąc go i pomagając budować poczucie bezpieczeństwa oraz przełączać się w tryb zaangażowania społecznego.
To kolejny dowód na to, że niekoniecznie zawsze dokładnie wiemy „jak” i „dlaczego” i najważniejsze jest to, że działa.
Książka „Zakotwiczeni” pomoże zrozumieć związek ciała, umysłu i relacji społecznych z poczuciem bezpieczeństwa, nauczy akceptować reakcje układu nerwowego oraz wykorzystać te umiejętności do systematycznego wzmacniania odporności psychicznej.
Zaproponowane w książce proste ćwiczenia, pozwolą zauważyć nasze automatyczne reakcje na sygnały zagrożenia, oswajać je, zmieniać oraz kształtować, na drodze do dobrostanu i poczucia bezpieczeństwa. Bardzo polecam.