Gdzie mieszkają emocje

Wpadasz w złość, ogarnia Cię smutek, paraliżuje lęk… Nie pasuje Ci to. Potrzebujesz pełnej kontroli nad życiem, nad tym co mówisz, co myślisz, nad tym jak się czujesz. Czym są emocje? Te stany, w które wpadasz? Czy da się je kontrolować? Czy są nam potrzebne? Czy można je poznać…?

Emocje są dla nas często czymś abstrakcyjnym i niekontrolowanym. Zarówno te, które lubimy, jak i te których nie chcemy. Są jak upojenie – przychodzą nie wiadomo kiedy, odchodzą czy tego chcemy, czy nie.

Te, które nie były mile widziane w naszych rodzinnych domach, czy środowisku nauczyliśmy się tłumić, po mistrzowsku chować, zanim sami zdążymy je zauważyć. Te które były akceptowane, wspierane, wyrażamy bez zahamowań – co nie oznacza, że zawsze jesteśmy z tego zadowoleni.

Bycie „emocjonalnym” jest często traktowane jak przywara, jest wiązane z brakiem wychowania, klasy, rozsądku. Równocześnie jednak wszyscy za nimi tęsknimy: biegamy do kin, czytamy wzruszające powieści, słuchamy dramatycznej muzyki. Skrywamy własne emocje – żywimy się obcymi. Po co? By czuć… by choć przez chwilę w bezpieczny sposób napełnić się tym „czymś”, wszechogarniającym poczuciem, że żyję. Emocje dla wielu z nas są esencją życia i choć niewielu się do tego przyzna – są jedyną autentyczną rzeczywistością.

Zanim zaczniesz rozważać co jest prawdą, a co nie, zanim zanurzysz się w filozoficznych wywodach na temat natury rzeczy – skorzystaj ze swoich zasobów…

…wróć do ciała!

Emocje nie są złe, ani dobre – to dziedzictwo naszych przodków, informacje, które pomagają nam żyć. Nasze ciało bardzo szybko potrafi trafnie ocenić sytuację i poinformować nas o tym swoim własnym, starym językiem: zestawem określonych reakcji fizjologicznych.

Robi Ci się gorąco? Przyspiesza tętno? Spłyca się oddech? Napina Ci się kark? Zaciska żuchwa? Może to emocja gniewu, dzięki której Twoi przodkowie potrafili w porę wyjść cało z sytuacji wymagających konfrontacji i mobilizacji?

A kiedy Twoja skóra jest przyjemnie zaróżowiona, mięśnie rozluźnione, dłonie ciepłe – to niezawodny sygnał, że wokół Ciebie jest bezpiecznie. Możesz skupić się na tym, co masz do zrobienia.

Bez lęku nasi przodkowie nie byliby ostrożni, nie potrafiliby w porę uciec i pewnie dawno by już wyginęli. Bez emocji wstrętu nie potrafilibyśmy rozróżnić co nadaje się (jeszcze) do jedzenia i niechybnie byśmy się struli…

Każda sytuacja w życiu powoduje fizjologiczną zmianę w naszym organizmie. Powoduje określony zestaw reakcji. Ściśnięty żołądek, napięty kark, ból pleców – to znamy, ale często nie łączymy fizjologicznych reakcji z emocjami, które cały czas są obecne w naszym życiu.

Poprzez pogłębioną świadomość ciała, uważność i chęć obserwacji jesteśmy w stanie zauważać mikrozmiany, które pojawiają się w naszym ciele na bieżąco. To są właśnie emocje. Jednym ze sposobów ich poznania jest szczery i akceptujący kontakt z własnym ciałem. Ciałem, które cały czas sygnalizuje nam co się dzieje, ciałem, które nie kłamie i nie da się również tak łatwo oszukać. Możemy z tej informacji skorzystać na bieżąco – odwołując się do intuicji ciała tak często, jak tego potrzebujemy. Ciało często wie pierwsze czy jakaś decyzja jest dla nas dobra, czy nie – czemu by z tego nie korzystać..?

Ciało jest moją historią.

Gdy pojawia się emocja następuje zmiana w ciele. Gdy emocja jest niewyrażona, nie znika ale zamraża się w ciele. Stąd często biorą się nasze chroniczne napięcia, bóle i dyskomfort. Poprzez pracę z ciałem, poruszając nim w nietypowy sposób poruszamy również te “zamrożone emocje”. Stąd techniki usuwania napięć z ciała są tak odczuwalne na poziomie psychicznym.

Pogłębiając świadomość ciała i poznając ten starożytny język, oprócz rozpoznawania emocji, uczymy się też powoli jak przynosić sobie ukojenie. Dzięki kontaktowi z ciałem łatwiej i trafniej nam ocenić czy potrzebujemy snu, spaceru, intensywnego ruchu, masażu, jedzenia, przytulenia… To inwestycja w najlepszego przyjaciela i niezawodnego doradcę.

Ciało wysyła sygnały cały czas – od nas zależy kiedy na nie zareagujemy.

Jedna z uczestniczek warsztatów do opisania tego użyła dość nietypowej metafory, która jednak bardzo do mnie przemówiła. “To trochę tak, jak z Urzędem Skarbowym:) Przychodzi jeden list, drugi – nie odbieramy. Przychodzi kolejny – wyrzucamy awizo do kosza. Dzwonią – nie odbieramy. Przychodzi komornik – nie otwieramy drzwi. Udajemy, że nic się nie dzieje, ale pewnego dnia musimy w końcu zapłacić należność. I to w dodatku z mandatem.” . A gdyby tak zamiast ignorować sygnały płynące z ciała, nauczylibyśmy się na nie odpowiadać..? Tego uczy nas właśnie joga i jej najważniejsze narzędzia – uważność i medytacja.

POWIĄZANE ARTYKUŁY

Facebook
Twitter
LinkedIn
Email